- Do Chutoru, wieź mnie, Butyrskiego, Gdzie więzienie - i do dechy gaz! - Ze dwa lata się spóźniłeś. Krótko mówiąc, mój kolego - Wyburzyli je, nie został nawet ślad. - Jaka szkoda! Pomyślałem wczesnym rankiem, Że odwiedzę miejsca znane mi sprzed lat... Ale nic to, kurs zmieniamy. Panie szofer, na Tagankę! Niech popatrzę, bom też był i tam. - Wyburzyli również i “Tagankę”, Rozebrali do cna, niech to czart! - W takim razie, panie szofer, kręć tym swoim obwarzankiem I do domu jedźmy, chociaż żal. Albo nie, zapalmy papierosa lub wypijmy setkę albo dwie! Pijmy za to, aby w Rosji żaden łagier się nie ostał, By więzienia wszystkie znikły jak zły sen.
© Lila Helena Metryka. Tłumaczenie, 2022