- Do Chutoru, wieź mnie, Butyrskiego,
Gdzie więzienie - i do dechy gaz!
- Ze dwa lata się spóźniłeś. Krótko mówiąc, mój kolego -
Wyburzyli je, nie został nawet ślad.
- Jaka szkoda! Pomyślałem wczesnym rankiem,
Że odwiedzę miejsca znane mi sprzed lat...
Ale nic to, kurs zmieniamy. Panie szofer, na Tagankę!
Niech popatrzę, bom też był i tam.
- Wyburzyli również i “Tagankę”,
Rozebrali do cna, niech to czart!
- W takim razie, panie szofer, kręć tym swoim obwarzankiem
I do domu jedźmy, chociaż żal.
Albo nie, zapalmy papierosa
lub wypijmy setkę albo dwie!
Pijmy za to, aby w Rosji żaden łagier się nie ostał,
By więzienia wszystkie znikły jak zły sen.
|