Przedziwne wyroki feruje nam los
Wzorcowo chowała mnie matka
Lecz, gdy mi stuknęło siedemnaście lat
Wpieprzyłem kobiecie
A potem już poszło jak z płatka
I choć na początku mi było nie w smak
W mym życiu skończyły się żarty
Trzaskałem po pyskach, aż lała się krew
Jak osioł uparty
Raz drugi, raz trzeci i czwarty
Wzdychałem do jednej, brzydziłem się zdrad
Płomiennym uczuciem darzyłem
Drogerię francuską polecił mi brat
Perfumy kupiłem
Finanse na szwank naraziłem
Nie znałem ja kobiet, bo skąd miałem znać
Kto kompot, w miłości, kto śliwka
Te same perfumy zakupił jej gość
Niejaki Gołubiew
I wszystkim chwaliła się dziwka
Jak wilk syberyjski poczułem zew krwi
Przez moje zdradzieckie katusze
Gołubiew zabity - krzyknąłem jej w twarz
I ciebie uduszę
Ze zdzirą rozprawić się muszę
Drżącymi rękami złapałem za krtań
A wcześniej łyknąłem troszeczkę
Nie będziesz honoru mi plamić, więc giń
I z prawej i z lewej
Walnąłem ją pięścią w maseczkę
Na dziwki miejscowe upiorny padł strach
Bo tłukłem je wszystkie, jak wiecie
Lecz choćbym je długo i namiętnie bił
Nie zaznam spokoju
Bo jest ich zbyt dużo na świecie
|