Przedziwne wyroki feruje nam los Wzorcowo chowała mnie matka Lecz, gdy mi stuknęło siedemnaście lat Wpieprzyłem kobiecie A potem już poszło jak z płatka I choć na początku mi było nie w smak W mym życiu skończyły się żarty Trzaskałem po pyskach, aż lała się krew Jak osioł uparty Raz drugi, raz trzeci i czwarty Wzdychałem do jednej, brzydziłem się zdrad Płomiennym uczuciem darzyłem Drogerię francuską polecił mi brat Perfumy kupiłem Finanse na szwank naraziłem Nie znałem ja kobiet, bo skąd miałem znać Kto kompot, w miłości, kto śliwka Te same perfumy zakupił jej gość Niejaki Gołubiew I wszystkim chwaliła się dziwka Jak wilk syberyjski poczułem zew krwi Przez moje zdradzieckie katusze Gołubiew zabity - krzyknąłem jej w twarz I ciebie uduszę Ze zdzirą rozprawić się muszę Drżącymi rękami złapałem za krtań A wcześniej łyknąłem troszeczkę Nie będziesz honoru mi plamić, więc giń I z prawej i z lewej Walnąłem ją pięścią w maseczkę Na dziwki miejscowe upiorny padł strach Bo tłukłem je wszystkie, jak wiecie Lecz choćbym je długo i namiętnie bił Nie zaznam spokoju Bo jest ich zbyt dużo na świecie          
© Adam Ochwanowski. Tłumaczenie, 2015