Mój los, jak stary, ślepy pies, waruje w dzień i w nocy Bezradny, jak w ognisku ćma, do duszy mi się pcha Cóż, że kamieniem straszę go, próbuję napluć w oczy Ociera pianę z pyska mi i dalej za mną gna Czy ranki czy zmroki Rachuje mi kroki Czy głód mi doskwiera Czy blednie mi twarz Odbiera mi mowę I serca połowę Nie daje mi śpiewać Choć bardzo się chce Nie szkoda psubrata Zasłużył na kata Ja chętnie zapłacę Nawet stówki dwie Już tyle razy chciałem go podrzucić do sąsiada On staje na dwóch łapkach, bezradnie skomli, drży Wtedy bezradność ściska mnie, no i dokarmiam gada A on, gdy się nasyci przy budzie długo śpi Wiem wtedy, że żyję Tańcuję i piję Sam szczekam i wyję I olewam was Lecz sen jego chronię Przed ludźmi go bronię A rano, jak nigdy Smakuje mi kwas Nie szkoda psubrata Zasłużył na kata Ja chętnie zapłacę Nawet stówki dwie Bywają dni, że szklanki dwie wypijam dla odwagi I jemu nie żałuję też, niech się napije gad On wtedy taki zwyczaj ma, że do pustego warczy szkła A w mojej głowie kwitnie fortuny wielki świat Byłbym w Nowym Jorku Limuzyną w korku Ubierał się w norki I koniaki chlał Podarte mam buty Łeb ciągle zatruty Z pieniędzy wyzuty Wyrzutek i cham Nie szkoda psubrata Zasłużył na kata Ja chętnie zapłacę Nawet stówki dwie Zdarzyło się niechcący, że za dużo mu nalałem Stracił kontrolę Los i w Fatum zmienił się A ona przeklinała, kopała i warczała Skoczyła mi do gardła, zaczęła dusić mnie Mnie ciężko i blado Precz z łapami babo Bo palnę cię lagą I szlag trafi cię Nie łap mnie za szyję Nie łap mnie za szyję Nie łap mnie za szyję Bo ja śpiewać chcę Nie szkoda psubrata Zasłużył na kata Ja chętnie zapłacę Nawet stówki dwie
© Adam Ochwanowski. Tłumaczenie, 2015