Sen nerwowy dopadł mnie -
pijany bradiaga
A do łóżka mi się pcha,
prawda całkiem naga
Będzie lepiej - szepce mi -
trzeźwiutka gierojka
Może wódka dobra jest -
lecz gorzka zapojka
Ech, raz jeszcze raz,
jeszcze razy wiele
Nie tak chłopcy miało być.
Nie tak - przyjaciele
W gębie sucho, chce się pić
i ręce dygocą
I cóż z tego, kiedy znów
dzień się kłóci z nocą
Dzień jak co dzień, noc jak noc,
Bóg ucieka z nieba
Kościół zszarzał, no bo w nim,
nie jest tak jak trzeba
Bluszcz do góry wciąż się pnie,
olcha lgnie do wiśni
I nie ważne kto z kim śpi,
ważne czy się wyśpi
Olcha z wiśnią w oczach schną,
miast się czepiać nieba
Bo w ogrodach licho śpi.
Nie jest tak, jak trzeba
Ech, raz jeszcze raz,
jeszcze razy wiele
Nie tak chłopcy miało być.
Nie tak - przyjaciele
Chcę odwracać rzeki bieg
i drogi prostuję
Lecz na końcu każdej z dróg -
topór pień całuje
W lesie rzeczy rośnie strach,
tanieje odwaga
A pod Kurzą Chatką śpi
stara Baba Jaga
Nawet konie mylą bieg,
nie słuchają bata
Choć na świat otwarte drzwi,
nie chcę tego świata
Bar - w kościele, kościół śpi -
do baru przypięty
Nie tak chłopcy miało być.
Nie tak Boże Święty!
Ech, raz jeszcze raz,
jeszcze razy wiele
Nie tak chłopcy miało być.
Nie tak - przyjaciele
|