Ja byłem duszą niskich sfer Każdy bandyta o tym wie A wszystkie dane z moich akt Na pamięć znało KGB Wodziłem na ulicy rej Znała mnie dworca mroczna brać A szef tajniaków - Tokariew Nie mógł przeze mnie w nocy spać Wiedziałem dobrze, kto jest kto Kto robi kieszeń, a kto włam Kto na ulicę dziwki pcha No bo nie byłem święty sam Kłaniali mi się wszyscy w pas Nie było mi z tym wcale źle Ale ktoś z naszych skurwił się I sprzedał mnie do KGB Na dołku posadzili mnie Naczelnik świecił lampą w twarz I pytaniami dręczył mnie Jakie alibi dupku masz A ja spokojnie mówię mu Po co ci ze mną cały kram Niewinny jestem, niby Bóg I Areszt Śledczy w dupie mam Nie odroczono sprawy mi Wysoki wyrok wydał Sąd Chociaż papuga - człowiek mój Ze łzami mówił, że to błąd         Twórczą karierę złamał mi Mój nieudolny Anioł Stróż I cóż, że byłem duszą sfer Gdy sfery te nie mają dusz
© Adam Ochwanowski. Tłumaczenie, 2015
© Tomek Wachnowski. Wykonanie, 2022