Ja byłem duszą niskich sfer
Każdy bandyta o tym wie
A wszystkie dane z moich akt
Na pamięć znało KGB
Wodziłem na ulicy rej
Znała mnie dworca mroczna brać
A szef tajniaków - Tokariew
Nie mógł przeze mnie w nocy spać
Wiedziałem dobrze, kto jest kto
Kto robi kieszeń, a kto włam
Kto na ulicę dziwki pcha
No bo nie byłem święty sam
Kłaniali mi się wszyscy w pas
Nie było mi z tym wcale źle
Ale ktoś z naszych skurwił się
I sprzedał mnie do KGB
Na dołku posadzili mnie
Naczelnik świecił lampą w twarz
I pytaniami dręczył mnie
Jakie alibi dupku masz
A ja spokojnie mówię mu
Po co ci ze mną cały kram
Niewinny jestem, niby Bóg
I Areszt Śledczy w dupie mam
Nie odroczono sprawy mi
Wysoki wyrok wydał Sąd
Chociaż papuga - człowiek mój
Ze łzami mówił, że to błąd
Twórczą karierę złamał mi
Mój nieudolny Anioł Stróż
I cóż, że byłem duszą sfer
Gdy sfery te nie mają dusz
|