Nad urwiska stromym progiem Szatan rzuca kości z Bogiem Czy mnie jutro znajdą na dnie Kiedy konie zmylą drogę Pod chmurami deszczowymi Palą się Ikara skrzydła Konie mają pusto w pyskach A mnie szarpią za węzidła Nie pędźcie konie na zatratę Nie uginajcie się przed batem Bat to nie jest wasz król Choć zadaje wam ból Cóż to za konie los mi daje Co kark zginają przed nahajem A ja jeszcze wam chcę Pieśń wyśpiewać we mgle Koniom trzeba dać pić Wiatr smakować i żyć Furman - brat, ale bat Ma do tego by bić Chociaż twardy jest lód Choć przyjazny jest bród Moja pieśń zamiast nieść Zimnych czepia się grud Wiem, za chwilę, pewnie zginę Wir mnie porwał na głębinę Ja już śmierci się nie boję Poczekajcie moje konie Chociaż bat się na was gniewa Pieśni za mnie nie wyśpiewa No bo nawet na dnie Pieśń wyśpiewać się chce Co się dziś konie stało się z wami Że strach szaleje pod saniami W oczy sypie mi śnieg Powstrzymajcie swój bieg Koniom trzeba dać pić Wiatr smakować i żyć Furman - brat, ale bat Ma do tego by bić Ech, Aniele farbowany Jak bandyta, z lisim pyskiem Nie popędzaj moich koni Kiedy wiszą nad urwiskiem Narowiste moje konie Pędzą ślepo, bez pamięci Król jest nagi - chociaż w szatach A brat bratu powróż kręci Bo tu się wszystko może zdarzyć Bo tu nie wolno nawet marzyć Dawno spłonął już stóg Igły nie znalazł Bóg Bo tu wszystko - nie tak I powietrza mi brak Gdy mnie życie ma gdzieś Niech ostanie się pieśń Koniom trzeba dać pić Wiatr smakować i żyć Furman - brat, ale bat Ma do tego by bić
© Adam Ochwanowski. Tłumaczenie, 2015
© Zbyszek Batorski. Wykonanie, 2015
© Tomek Wachnowski. Wykonanie, 2022