Piliśmy sobie każdy wie,
Wódeczkę z gwinta, piwko mdłe.
Gdy nagle „Na dół, zbierać się!”, tak alarm brzmiał.
To jeden z nas w robocie as,
każdemu w dupę chyba wlazł.
I przysypało właśnie jego, pech tak chciał.
On portów naszych bronił bram,
za przykład go stawiali nam,
bo tak jak harcerz zawsze pomoc pragnął nieść.
Gdy marynarską rzucił brać,
ojczyźnie przyszedł węgla dać.
I przez ten węgiel przysypany leży gdzieś.
Zeszliśmy w szyb i jeden typ,
co kiedyś siedział, to nie wstyd.
Zatrzymał gestem ręki nas dodając tak:
„Jak odkopiemy, jego mać,
znów zechce węgla komuś dać!
A my przesrane wtedy mamy i to jak!
Tak więc pracujmy z taką mocą,
By się nie zmęczyć, no bo po co?
I żeby nikt tu bohatera nie grał sam!
... był nagradzany i miał plany,
A teraz leży przysypany.
A tak po ludzku to zwyczajnie żal go nam...
|