Rozległ się równy krok, nocną ciszę rozdziera jak dzwonów płacz
Więc musimy się żegnać i rozstać, choć łamie się głos.
Nieprzetartym bezdrożem ruszają już konie na szlak, na szlak.
Co pisane jest jeźdźcom? - Kto wie, jaki kres, jaki los?
Czasy złe, czasy nowe nadchodzą, rozprysło się szczęście w puch,
Cza miniony przez palce przepłynął i z oczu nam znikł.
Nie ma dnia, nie ma nocy by z tyłu nie zgubił się ten czy ów
- Jeszcze chwila i z dawnej kompanii nie przetrwa już nikt.
Odtąd zawsze będziemy jutrzenkę poranną za łunę brać,
Zawsze dla nas złowieszczo brzmiał stuk podków o bruk,
Przyjdzie dzień, kiedy dzieci powiedzą, że w wojnę chcą z nami grać,
My zaś ludzi rozróżniać będziemy: ten swój, a ten - wróg.
Kiedy wszystko do końca wypali się, ścichnie, wypłacze w nas
I w powietrzu rozwieje się kurz, co spod kopyt się wzbił,
Kiedy wreszcie mundury na zawsze odwiesić nadejdzie czas,
Na dno serca opadnie zawziętość i pamięć tych chwil.
|