W zamknięty krąg nasz niełatwo było wejść. Lecz w tamten wieczór, w życiu mym najgorszy, Przyprowadziłem jego z sobą. Mówiąc «Cześć on ze mną jest, nalejcie jemu, chłopcy», Pił dużo i bił niby całkiem rad I przygarnęlibyśmy go w krąg nasz wąski - A rano on nas wszystkich sprzedał, gad To mój byt błąd, darujcie mi to chłopcy. Sąd zapomniałem, niezbyt byłem zdrów, A potem barak - mroziło w nim siarczyście. Że wkoło mrok, zda walo mi się znów - Tum bardziej, że tak było rzeczywiście. Zachowam jednak resztkę dawnych sił. On myśli, że nas wszystkich już wykończył, Że każdy z nas już w ziemi dawno zgnił. To jego błąd - zapamiętajcie, chłopcy. Przysięgam, te - zapamiętajcie to - Poproszę was w dzień upragnionej pomsty: «To przecież ja przyprowadziłem go, Więc teraz wy oddajcie mi go, chłopcy».
© Wojciech Paszkowicz. Tłumaczenie, 1983