W proch Rozsypała się korona. Nie ma Rosji, nie ma tronu, Wszystkie prawa obalone Kto je skradł? A my? Wszystkich nas zmieszano z błotem, Przepędzono jak hołotę, Tylko krew jest z hańbą dotąd Za pan brat. I nikt W tym połapać się nie może, Co nas czeka, co nam grozi, Z kim się bić, a z kim ułożyć, Przed kim trzeba się ukorzyć, Kto z nas wie? Gdzie Bóg, gdzie cześć, gdzie wstyd? Kto jest wrogiem a kto kumem, Czemu nagle gmach ten runął? Już na Rosję nawet splunąć Żaden grzech. Za próg Wszystkich tych, co spokój cenią, Rozdzieranych przez zwątpienie, Bez znaczenia, że ktoś nie wie, Gdzie jest spust. Na znak Zlecą się, by ostrzyć zęby, Wilcze kły i szpon jastrzębi... Będą miały kruki, sępy Resztki z uczt. Ej, wy! Gdzież jest męstwo wasze dawne, Gdzież jest oko wasze harde? Żyć, powietrze innym kradnąc? Machinalnie nagan twarda Chwyt a dłoń. To kres, wszystkiemu kres! Świat nasz wszyscy diabli wzięli, Nam - zostało tak niewiele, Wybór: czy we wroga strzelić, Czy też w skroń.
© Wojciech Paszkowicz. Tłumaczenie, 1987